Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2020

"Prze(Błysk)i" - Pearl Jam - Lightning Bolt (2013)

Obraz
Po kilku, mniej znanych płytach, przyszła pora by stworzyć tekst o... nieco bardziej znanym zespole. I zanim podniosą się głosy „Dlaczego akurat ta płyta? Przecież jest „Ten”, „Vitalogy” czy „Vs.”, pozwólcie, że się wytłumaczę. Z Pearl Jamem zawsze było mi nie po drodze. Serio. Spośród Wielkiej Czwórki z Seattle, moim faworytem chyba na zawsze pozostanie Alice in Chains. Nirvanę uwielbiałem w czasach gimnazjalnych, wtedy Cobain był wręcz muzyczną wyrocznią. Sentyment pozostał. Soundgarden i Chrisa Cornella poznałem w 2015, gdy gdzieś na „jutubach” trafiłem na utwór tytułowy, z płyty Chrisa „Higher Truth”. Po obejrzeniu (i wysłuchaniu!) teledysku do „Jesus Christ Pose” grupy Soundgarden byłem już totalnie kupiony! A Pearl Jam... No właśnie, niby wiedziałem, że mają wielce kontrowersyjną piosenkę o dzieciaku, który strzelił sobie w twarz. I tyle. Nie byłem też nigdy psychofanem głosu Veddera. Fakt faktem, mocniejszy od Staley'a, nie mówiąc już o Cobainie. Ale z Cornellem nie miał

"Ziemia Obiecana" - John Lennon & Yoko Ono - "Milk and Honey"

Obraz
To nie jest kolejny album, który można albo wychwalać, albo zbesztać. Omawiana dziś płyta jest pośmiertnym wydawnictwem. Dość ciężkim zadaniem jest ocenianie właśnie tego typu płyt, przecież główny twórca i mózg całego projektu, nie miał wpływu na jej ostateczny kształt. W 1980, kiedy to Lennon wraz z Yoko wydał album „Double Fantasy” wiele wskazywało na to, że struktura albumu jako „dialogu małżeńskiego” będzie tą, którą para ostatecznie obierze. Z wiadomych przyczyn, tak się jednak nie stało. Samo „Double Fantasy” zebrało, w momencie wydania bardzo surowe oceny. Wszystko, poniekąd zmieniło morderstwo Lennona. „Double Fantasy” oceniano pozytywniej, wręcz chwalono, czego dowodem jest nagroda Grammy, przyznana w kategorii „Najlepszy album roku”. Na przestrzeni kolejnych dziesięcioleci, „Double Fantasy” często stawiano obok najlepszych dokonań solowego Lennona. John po powrocie do muzyki promieniał. Jego nowe piosenki epatowały wręcz radością. Ogromny przypływ weny, pozwolił Lenno

„Na mulistym padole w Oklahomie” - Jerry Cantrell – „Boggy Depot” (1998)

Obraz
Boggy Depot to,  jakbyśmy dziś powiedzieli, miasto duchów w północnej Oklahomie. Opustoszałe po bitwie, która odbyła się w 1872 roku, obraca się obecnie w ruinę, w zgodzie z czasem i naturą. Właśnie w okolicy Boggy Depot, w latach 40 ubiegłego stulecia, dorasta Jerry Fulton Cantrell, ojciec twórcy omawianego dziś albumu. Oficjalnie, powstanie solowej płyty Cantrella nie miało nic wspólnego z rozpadem Alice in Chains, ba! Muzyk nawet zaprzeczał, że jego macierzysty zespół jest już tylko wspomnieniem. Stan Layne'a Staley'a, wokalisty Alice in Chains, pod koniec lat 90 był przerażająco zły. Wokalista na kilku koncertach, zagranych przed Kiss był już cieniem samego siebie (na youtubie krążą marnej jakości filmiki z tych koncertów, nie uwierzycie, jak przerobił „Man in the Box”...). Jerry, podświadomie zapewne wierzył, że przyjacielowi uda się pokonać śmiercionośny nałóg. Jednak „otrzeźwienie” Cantrella, w kwestii Alice in Chains stało się coraz bardziej widoczne w wywiadach, w któ