"Czasem Warto Wyłączyć Prąd" - Stone Temple Pilots - "Perdida" (2020)



Słowo „Perdida”, w języku hiszpańskim oznacza, dosłownie stratę. Trzeba przyznać, że Stone Temple Pilots nie mogli wybrać lepszego tytułu, dla swojego najnowszego krążka.

STP naznaczeni są pechem w zasadzie już od początku zespołu. Ich debiutancki album „Core” przyniósłby im sławę na miarę Nirvany, gdyby nie to, że STP nie pochodzili z Seattle. Los chciał, że grupa powstała w San Diego i tam przez pierwsze lata swojej działalności funkcjonowała. Mimo raczej egzotycznego, jak dla grunge'u pochodzenia, zespół odnosił spore sukcesy. Nigdy nie został jednak światową gwiazdą. Zawsze pozostawał, w swego rodzaju "drugiej lidze". Kolejne płyty nigdy nie dorównały wysoko zawieszonej przez debiut poprzeczce. Przeszkodą w rozwijającej się karierze stały się narkotyczne i alkoholowe ekscesy pierwszego wokalisty – Scotta Weilanda, które doprowadziły do zawieszenia działalności zespołu w latach 2002-2008. Zespół wznowił jednak działalność w oryginalnym składzie, chociaż niedługo było im dane cieszyć się stabilizacją. Do Weilanda powróciły dawne demony, wskutek czego najpierw, w 2013 roku opuścił Stone Temple Pilots , a w 2015 świat żywych, w wieku zaledwie 48 lat. Warto przypomnieć, że prócz Scotta, skład zespołu tworzyli bracia Robert (bas) i Dean DeLeo (gitara) i Eric Kretz (perkusja).

Grupa jeszcze w 2013 na miejsce Weilanda przyjęła Chestera Benningtona z Linkin Park. Decyzja, moim zdaniem bardziej medialna, niż muzyczna. Chester w STP wytrwał 2 lata i to z nim w składzie powstała Epka "High Rise". Swoje odejście tłumaczył chęcią pełnego skupienia się na Linkin Park. Co wydarzyło się z Benningtonem przed trzema laty, wszyscy dobrze wiemy.

Wydawało się, że przez tragiczne losy swoich dwóch wokalistów, STP już nigdy się nie pozbierają, jednak od 2016, miejsce za mikrofonem zajmuje Jeff Gutt, wypatrzony w telewizyjnym talent show. W składzie z nim, Stone Temple Pilots wydali eponimiczny album w 2018 roku. Nie należy on jednak do wybitnych. Pod koniec 2019, gruchnęła wieść, że kolejna płyta będzie... akustyczna!

Wszak, jeszcze z Weilandem zespół zagrał krótki set, w ramach MTV Unplugged. Działo się to jednak prawie 30 (!!!) lat temu. Po latach (i 7 płytach) mocnego, energetycznego grania, STP postanowiło znaleźć na siebie nowy pomysł. Po prawie trzech dekadach grania, mówiąc w ogromnym skrócie „rocka” postanowili spróbować czegoś innego. Nieważne, jaka by ta płyta nie była, muzykom należy się szacunek za podjęcie tak radykalnego kroku. Ów akustyczny album, „Perdida” ukazał się w lutym bieżącego roku.

Płytę otwiera przecudnej urody, delikatny i melodyjny utwór „Fare Three Well”, w którym to przepiękny śpiew Jeffa Gutta, wzmocniony jest pianinem (kolejna nowość w STP, na tej płycie będzie go całkiem sporo). Dodatkowego uroku, kompozycji dodaje bluesowa solówka na gitarze elektrycznej, zagrana slidem. Nie dziwne, że utwór został pierwszym singlem, który promował „Perdidę”. Track drugi, to już nieco bardziej zadumane „Three Wishes”, któremu to, za sprawą brzmienia gitar akustycznych, bardzo blisko do country. Na uwagę zasługują także doskonałe partie gitar elektrycznych, zarówno zagranych slidem, jak i zwykłym kostkowaniem. Następne miejsce na krążku należy do utworu tytułowego. Bogata aranżacyjnie (skrzypce, wiolonczela, klawisze...), refleksyjna i delikatna ballada, zaśpiewana przez Gutta w bardzo emocjonalny sposób jest jednym z najjaśniejszych punktów albumu. Niestety, poziom obniża trochę nagranie „I Didn't know The Time”. Utwór, moim zdaniem trochę przesłodzony i zbyt długi (blisko 6 minut). Wiele rzeczy tutaj nie zagrało, przede wszystkim nużąca aranżacja, której jedynym, ponad przeciętnym punktem jest solo zagrane na flecie. Mimo to, „I Didn't Know The Time” jest przekombinowane i po prostu nudne. Ciekawym punktem, jest natomiast utwór „Years”, zaśpiewany przez basistę STP – Roberta DeLeo. Wyciszony wokal Roberta doskonale pasuje do niemal intymnego klimatu kompozycji, w której to zastosowano kolejną nowość, jeśli o STP chodzi – saksofon altowy, który w połączeniu z ciekawą rytmiką, nadaje „Years” delikatnie jazzowego charakteru. Orientalne brzmienie rozpoczyna szósty utwór na płycie i drugi singiel - „She's My Queen”. Dzięki duetowi wokalnemu Jeffa Gutta z żeńskim duetem, piosenka zyskuje delikatnie gospelowy charakter. Harmonie i brzmienie gitary przypomina country, a solo na flecie - nasz rodzimy Quidam. Tym razem, eksperyment się powiódł i „She's My Queen” słucha się bardzo przyjemnie. Utwór numer 7 nosi tytuł „Miles Away” i muszę przyznać, że moim zdaniem, to najlepsze nagranie z całego albumu. Kompozycja, w której wiodącą rolę wiodą skrzypce, grające w taki sposób, że kojarzą mi się z muzyką... romską! Do tego, poruszający tekst o rozdzielonych kochankach, zaśpiewany w wysmakowany sposób przez Jeffa Gutta stawia „Miles Away”, w jednym szeregu z największymi hitami STP. Powrotem do akustycznego rocka, w czystej, wzruszającej i pełnej melancholii atmosferze jest „You Found Yourself While Losing Your Heart”, utwór w którym po prostu czuć luz – swobodny i bez aranżacyjnych smaczków, a jednak urokliwy z bardzo dobrą solówką gitary akustycznej, która gładko przechodzi w krótkie, dwu minutowe brzdąkanie Deana DeLeo na gitarze akustycznej, które nagrano i wrzucono na płytę pod tytułem „I Once Sat at Your Table”. To bardziej ciekawostka, niż utwór z prawdziwego zdarzenia. Album zamyka cudnie melancholijne „Sunburst”, najdłuższy na płycie utwór pełen nostalgicznej radości i nadziei, z pięknym przesłaniem wynikającym z tekstu - „Rozbłyśniesz ponownie”. Każdemu, kto to czyta pozostawiam interpretację tych słów. To, co dzieje się natomiast pod koniec „Sunburst” stopi nie jedno serce.

Stone Temple Pilots nagrywając „Perdidę” wyszli ze swojej strefy komfortu, dbając o różnorodność nowych utworów. Udowodnili, że są w stanie stworzyć album bardzo dobry, pomimo traumatycznych przejść. I ja ten album kupuję prawie w całości. Z pewnością jest to najlepsze, co stworzyli od debiutanckiego „Core”.

ŹRÓDŁA 
- Okładka ( https://img.discogs.com/EXQys2w2orvlESvAiKrczcTvVyE=/fit-in/600x538/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-14750375-1581372913-9181.jpeg.jpg ) 
- Wiedza własna 
- https://en.wikipedia.org/wiki/Stone_Temple_Pilots


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Leśne Wycieczki" – Lunatic Soul - „Through Shaded Woods” (2020)

"Sztuka Życia" - Quidam - "Saiko" (2012)

„Josh, który lubi być z Tobą” - Pluralone – „To One Be With You” (2019)