Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2020

„Uniesienia w Praktyce” - George Harrison - „All Things Must Pass” (1970)

Obraz
  Rzadko się zdarza, by „ten trzeci” w zespole nagrywał tak dobry album, by pozostawić „tych dwóch” w tyle, samemu zdobywając wyżyny – zarówno kreatywności, jak i list przebojów. Jeżeli jednak nadmienimy, że „zespołem” było The Beatles, sprawa skomplikuje się jeszcze bardziej. Dokładnie 50 lat temu, świat zakochał się w trzeciej, solowej płycie George'a Harrisona (tak, trzeciej, dwie poprzednie to raczej asłuchalne relikty z końca lat 60', zawierające eksperymenty z muzyką elektroniczną. Tylko dla najbardziej zagorzałych fanów). Jak do tego doszło, że całą „magię”, którą epatowała twórczość The Beatles, zabrał ze sobą Harrison? Ten, którego najwięcej utworów odrzucano, ba! Podczas sesji do „Let it Be” Lennon i McCartney odrzucili wiele utworów, które ostatecznie znalazły się na omawianym dziś wydawnictwie. Odpowiedź jest prosta – Harrison, który pisania piosenek uczył się w cieniu duetu dominującego w The Beatles, postanowił nie zmieniać formuły tworzenia. A jedynie dod

„Widok Ze Szczytu” - Maciej Meller - „Zenith” (2020)

Obraz
  Płyty solowe instrumentalistów, często popadają w skrajności. Może być tak, że muzyk postanawia zrzucić zupełnie kajdany, w które pęta go zespół i gra na przykład niekończące się solówki, na opanowanych przez siebie instrumentach. Innym razem, nagrywa praktycznie to samo, co w macierzystym zespole. A jeśli do tego jeszcze śpiewa, to jest to praktycznie nie do odróżnienia. Dość mocno zaskoczyła mnie informacja o solowym albumie Macieja Mellera, obecnego gitarzysty Riverside. Totalnie nie spodziewałem się po nim tak odważnego kroku. Rzucając okiem na jego karierę, łatwo można dostrzec, że nie należy on do freelancerów. Najpierw przez ponad 20 lat był członkiem-założycielem legendarnego Quidam. Po odejściu z zespołu w 2014 roku, na jakiś czas usunął się w muzyczny niebyt. Powrócił dopiero, jako gitarzysta koncertowy Riverside w 2017 roku. Po drodze, przytrafiła mu się także płyta nagrana z przyszłym kolegą z zespołu, basistą i wokalistą Mariuszem Dudą i perkusistą Maciejem Gołyź

"Leśne Wycieczki" – Lunatic Soul - „Through Shaded Woods” (2020)

Obraz
  Jakoś tak się złożyło, że dotychczas, twórczości pana Mariusza Dudy, na swoim blogu nie omawiałem. Wielka szkoda, ponieważ, śmiało mogę się nazwać fanem, słuchaczem i entuzjastą jego muzyki. Na mojej półce, miejsce znalazła każda płyta, którą miał okazję współtworzyć. Od swojego oczka w głowie, jakim jest Riverside, przez oczywiście Lunatic Soul, aż po nieco niedocenionego Amaroka, czy zapomnianą i niedostępną już w sprzedaży, pierwszą płytę warszawskiej grupy Indukti. Pomimo panującej pandemii, rok 2020 jest dla Dudy bardzo pracowity. Prócz nowej płyty Lunatic Soul, ukazał się także ociekający ambientem i elektroniką album „Lockdown Spaces”, wydany pod nazwiskiem muzyka. Póki co, płyta nie jest wydana fizycznie – można ją nabyć wyłącznie w postaci cyfrowej. Prócz tego, ukazały się także dwie, akustyczne piosenki (jak nazywa je sam autor, piosenki „podskórne”) które także muzyk podpisał jako Mariusz Duda. „Song of Dying Memory” i „Are You Ready For The Sun” również nie zost

„Małe Szczęścia” - The Beatles - „Let it Be” (1970)

Obraz
  The Beatles, odkąd tylko ich poznałem, byli dla mnie wielkim fenomenem. Ewolucja, jaką przeszedł ten zespół od jego początku, oficjalnie datowanego na 1960 do końca, tego ostatecznego w 1970, jest oszałamiająca. Zespół czterech chłopaków, zaczynających od głupawych piosenek o miłości, poruszył w swojej późniejszej twórczości wszystko, dosłownie, wszystko. Przytaczać? Proszę bardzo: brzmienia orkiestrowe w „A Day In the Life”, instrumenty smyczkowe w „Eleanor Rigby”, podwaliny punka w „Helter Skelter”, koncept album (Sierżant Pieprz), muzyka indyjska, wzruszające, łzawe ballady... i to wszystko w 5 lat. W momencie, kiedy Beatlesi nagrywali (nawet jeszcze o tym nie wiedząc, roboczo materiał nazywał się „Get Back”) „Let it Be”, zespół był praktycznie skończony. O kłótniach, które trawiły zespół podczas sesji nagraniowych krążą już legendy. Materiał, który powstał w tej, cytując Lennona „piekielnej” atmosferze, przeleżał sobie na półce rok. Kilka miesięcy po nieudanych sesjach, zespół