„Widok Ze Szczytu” - Maciej Meller - „Zenith” (2020)

 




Płyty solowe instrumentalistów, często popadają w skrajności. Może być tak, że muzyk postanawia zrzucić zupełnie kajdany, w które pęta go zespół i gra na przykład niekończące się solówki, na opanowanych przez siebie instrumentach. Innym razem, nagrywa praktycznie to samo, co w macierzystym zespole. A jeśli do tego jeszcze śpiewa, to jest to praktycznie nie do odróżnienia.


Dość mocno zaskoczyła mnie informacja o solowym albumie Macieja Mellera, obecnego gitarzysty Riverside. Totalnie nie spodziewałem się po nim tak odważnego kroku. Rzucając okiem na jego karierę, łatwo można dostrzec, że nie należy on do freelancerów. Najpierw przez ponad 20 lat był członkiem-założycielem legendarnego Quidam. Po odejściu z zespołu w 2014 roku, na jakiś czas usunął się w muzyczny niebyt. Powrócił dopiero, jako gitarzysta koncertowy Riverside w 2017 roku. Po drodze, przytrafiła mu się także płyta nagrana z przyszłym kolegą z zespołu, basistą i wokalistą Mariuszem Dudą i perkusistą Maciejem Gołyźniakiem. Album „Breaking Habbits” był całkiem sporym zaskoczeniem na rynku – oto artyści dotychczas kojarzeni z rockiem progresywnym, czy, jak w przypadku Gołyźniaka, popem, nagrali album rdzennie rockowy.


Jednak, Meller postanowił pójść o krok dalej i po ponad 20 letniej karierze zadebiutował krążkiem podpisanym własnym nazwiskiem. W nagraniach wsparli go, między innymi wokalista Krzysztof Borek i perkusista Łukasz Sobolak. Na basie zagrał członek znanego zespołu Mikromusic, Robert Szydło, natomiast instrumenty klawiszowe obsługuje Łukasz Damrych. Meller, prócz gitary zarejestrował tu także partie mandoliny, a także...zagwizdał.


Jak sami widzicie, solowa płyta Macieja Mellera to tak naprawdę twór zespołowy – za muzykę, według książeczki odpowiada jednak wyłącznie Meller, z jednym małym wyjątkiem. Teksty napisał natomiast wokalista, Krzysztof Borek. Jak tłumaczył Meller, opowiadają one o punkcie życia, w którym, wraz z Borkiem się znaleźli – Zenicie życia, między innymi w połowie. Z racji tego, że czas nagrywania albumu przypadł na akurat szalejącą pandemię, muzycy nie spotykali się w studiu. Częściej, wymieniali ze sobą nagrane w domowych studiach ścieżki. Ot, takie czasy.


Solowy album to jednak nie zupełne zerwanie ze wszystkimi charakterystycznymi elementami stylu Mellera. Co prawda, rocka progresywnego spod znaku wczesnych płyt Quidam nie znajdziemy tu praktycznie w ogóle. „Zenith” bardzo mocno nawiązuje do ostatniej płyty właśnie Quidamu, czyli „Saiko”. Brzmi bardzo alternatywnie, nie stroni od flirtu z elektroniką i nie obawia się mocniejszego akcentu.


I właśnie takim, mocniejszym i melodyjnym akcentem rozpoczyna się „Aside”. Ten rozbudowany utwór jest na przemian, głośny i wyciszony. Wokal Borka idealnie zlewa się z dość chłodnym charakterem utworu. Znaczącą rolę odgrywają tu partie pianina, gitara Mellera jest nieco z tyłu, do momentu, kiedy otrzymujemy jedną z niewielu (co jak na album solowy gitarzysty jest dość dziwny) solówek na gitarze. Mniej więcej, od połowy utwór nabiera nieco bardziej eksperymentalnego i cięższego charakteru, by zakończyć się mocnym akcentem. Wspaniałe napięcie napędza utwór „Knife” - od łagodnej ballady, opartej na spokojnym pianinie, podszytej jednak niepewnym basem do mocnego, rockowego uderzenia w refrenie, by skończyć na mocnym solo. Podobnie, co „Aside” napięcie jest tutaj rozbudowywane wręcz doskonale. Dobrym wyciszeniem jest „Plan B”, oparty na brzmieniu gitary akustycznej i pianina, z bardzo dobrą partią solową gitary elektrycznej pod koniec. Spokojniejsze momenty kompozycji, przypominają nieco utwór „Lazarus” zespołu Porcupine Tree.


„Halfway”, gdyby tak zaśpiewał go Bartek Kossowicz, śmiało mogłoby znaleźć się na „Saiko”. Utwór oparty na elektronicznym loopie, oszczędnych gitarach i dość szorstkiej melodii jest mocnym punktem płyty. Pod koniec, nabiera on nieco więcej gitarowego charakteru. Singlowy „Frozen” to jeden z najbardziej reprezentatywnych utworów z „Zenith”. Otwiera go riff, wedle słów samego autora, pamiętający jeszcze czasy Quidamowego „Pod Niebem Czas”. Co dość nieoczywiste, w przypadku tego albumu – to kompozycja o bardzo znaczącej roli gitar. Nie zaskoczę, jeśli stwierdzę że „paleta barw” tychże gitar jest bardzo „Saikowa”. Śmiem też twierdzić, że „Frozen” zawiera najciekawszą gitarową solówkę Mellera, z całej płyty.


„Fox” swoim charakterem przypominał mi...jakby wolniejsze Myslovitz. Zupełnie nie wiem, dlaczego. To kolejny utwór oparty na loopie, schowanej w aranżacji gitarze i ciekawym wokalu Borka. Mniej więcej od połowy, „Fox” nabiera nieco barw, gdyż w mojej opinii, odstaje on nieco poziomem od pozostałych utworów. Przyjemnym, bardzo „jesiennym” riffem rozpoczyna się najdłuższa na płycie i jednocześnie przedostatnia kompozycja „Trip”, w komponowaniu której, Mellera wspomógł nie kto inny, jak Mariusz Duda. „Trip” jest wyciszonym, kojącym nerwy utworem, w którym czai się wspaniała przestrzeń. Zwrotki wręcz tu oddychają. Doskonałym zwieńczeniem utworu jest doskonale wyeksponowana gitara, serwująca brzmienia „Saikowe”, klimatem nawiązujące głównie do „...Przedwiośnia” właśnie z tejże płyty.


Album zamyka króciutka, akustyczna miniatura „Magic”. Pomimo dość... specyficznego charakteru, śmiało można ją nazwać piosenką raczej optymistyczną, pełną nadziei.


Nagrywając solowy album, Meller udowodnił słuchaczom, że nawet niedużym wysiłkiem potrafi tworzyć interesujące rzeczy – zarówno jako kompozytor, jak i jako muzyk, odkrywa przed słuchaczem raczej niewielką gamę swoich umiejętności. Jednak ta oszczędność, wspaniale wpisuje się w klimat „Zenith”. Spójność, między omawianą dziś płytą, a Quidamowym „Saiko” wynika właśnie z odpowiedniego dawkowania każdej nuty. Oczywiście, potknięcia się zdarzają. Niewprawionego słuchacza album może nużyć swoim chłodnym klimatem. „Zenith”, tak jak „Saiko” jest albumem jesiennym – powoli odkrywa przed cierpliwym słuchaczem swój urok. I właśnie taki odbiorca, doceni go w pełni.


ŹRÓDŁA: 
- okładka ( 
https://img.discogs.com/8Rss4pQgsEffXLFAQ9cBg58cvso=/fit-in/600x600/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-15876594-1599415661-7773.jpeg.jpg ) 
- wiedza własna 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Leśne Wycieczki" – Lunatic Soul - „Through Shaded Woods” (2020)

"Sztuka Życia" - Quidam - "Saiko" (2012)

„Josh, który lubi być z Tobą” - Pluralone – „To One Be With You” (2019)